Słowacko-polski ślub Martiny i Mirka odbył się w Doncaster, niewielkim mieście na północy Anglii. Dzień zaczął się wcześnie około godziny ósmej rano kiedy to przyszłą Panią Młodą spotkałem w salonie urody Glamour Look gdzie właścicielka Ania finalizowała makijaż ślubny.

Po krótkiej sesji z przygotowań Panny Młodej udaliśmy się do domu Mirka gdzie oczywiście uwieczniliśmy na zdjęciach Pana Młodego szykującego się do ślubu.

Kameralna ceremonia w otoczeniu najbliższych przyjaciół odbyła się w lokalnym Register Office, odpowiedniku polskiego Urzędu Stanu Cywilnego. Martina i Mirek złożyli przysięgę małżeńską i wymienili się obrączkami po czym zaraz po wyjściu z urzędu zostali obrzuceni gęstym konfetti.

Po ceremonii oraz życzeniach od gości weselnych nie zabrakło oczywiście czasu na kilka pamiątkowych zdjęć grupowych po czym wszyscy udaliśmy się do pobliskiego parku (dosłownie za płotem!) na klika zdjęć pary młodej. Niby w centrum miasta ale za to otoczeni od miejskiego zgiełku murem i zielenią Martina i Mirek świetnie czuli się w roli modeli. Poniekąd z faktu że byli już 'po wszystkim’ oraz przez idylliczny klimat parku i słoneczną pogodę, słowacko-polska para młoda cieszyła się chwila podczas gdy ja klikając zapisywałem te ulotne chwile na karcie pamięci mojego aparatu.

Wieczorem tego samego dnia udaliśmy się jeszcze do lokalnego centrum handlowego Waterdale na mini sesję plenerową. Częściowo z faktu, że było to w pobliżu restauracji gdzie odbywało się przyjęcie ślubne a częściowo z ochoty na sesję zdjęciową w 'wymarłym’ centrum miasta (co z kolei kontrastowało z zielenią i spokojem parku sprzed kilku godzin wcześniej) udaliśmy się do Waterdale.

Cieszące się popularnością w latach 60-tych ubiegłego wieku, naszpikowane betonowymi budynkami w stylu brutalizmu Waterdale to dziś mniej popularna część miasta Doncaster, tracąca mieszkańców na cześć nowoczesnych centrów handlowych. Ale nie o zakupy nam chodziło przecież tylko o ciekawe zdjęcia (a przynajmniej troszkę inne niż wszędzie) a metalowe opuszczone rolety zamkniętych sklepów i gigantyczne betonowe schody zapowiadały się ciekawym materiałem do pracy.

Efekty możecie ocenić sami, mam nadzieję, że się Wam spodoba!

Na zakończenie pleneru udaliśmy się na pobliskie osiedle bloków mieszkalnych gdzie znajdowała się jedyna górka w mieście (przynajmniej taka, o której było mi wtedy wiadomo!). Chodziło nam o to, żeby umieścić parę młoda dostatecznie wysoko tak żeby sfotografowani z dołu. Tak, leżałem na ziemi jak na fotografa przystało bo jak to bez leżenia na ziemi na weselu! Zrobiliśmy tam piękne zdjęcia z zachodem słońca chowając przy tym osiedlowe budynki poza kadrem. No może kilka dachów ciągle da się tam zauważyć więc dla usprawiedliwienia dodam, że były to kilkunastopiętrowe bloki!

Jako fotograf ślubny Londyn pracuję w całej Anglii dokumentując śluby polskich jak i brytyjskich par. W końcu trochę nas tam mieszka nad Tamizą!

Gratulacje dla Martiny i Mirka!